MOTTO: UCZCIWY CZŁOWIEK NIE MOŻE DZIŚ MILCZEĆ A MILCZĄCY CZŁOWIEK NIE JEST DZIŚ UCZCIWY.

15 marca 2015

Jeśli jest szansa - to w najbliższych wyborach parlamentarnych.

Pisałem kiedyś, że człowiek prawdopodobnie jest w stanie tak naprawdę zrozumieć jedynie to, co leży w zakresie jego osobistego doświadczenia. Może dlatego tak niewiele jest zrozumienia dla tragedii jaką jest brak zatrudnienia - dla osób praktycznie uzależnionych od pracy najemnej. Bo to jest kolejna propozycja wspomnianego w poprzednim tekście przykładowego drania czy durnia: skoro nie ma zatrudnienia – bezrobotny może rozpocząć działalność gospodarczą na własny rachunek.

Ale to jest kolejny idiotyczny mit ideologii PO.

Człowiek zdolny do rozpoczęcia nawet w mikroskali działalności gospodarczej – nie jest przeważnie, i to nieraz latami - bezrobotny. Te kilka czy kilkanaście tysięcy złotych możliwe do uzyskania w konkursie PUP na dotacje do rozpoczynanej działalności gospodarczej to zbyt mało by mogło wystarczyć; ta pomoc jest z natury jedynie dofinansowaniem dla kogoś kto już ma możliwości lokalowe i część kapitału, a zwłaszcza ma pomysł i wiedzę.
Podstawą działalności gospodarczej jest zatrudnianie pracowników, tylko w ten sposób można osiągnąć wystarczające obroty czy przychody i osiągnąć z nich wystarczający zysk. Społeczeństwo tak czy inaczej nie może się składać z samych przedsiębiorców. Oczywiście; należy dążyć do rozwoju drobnej przedsiębiorczości. Kto ma być przedsiębiorcą, bo posiada wszystkie potrzebne cechy – z pewnością będzie nim, nawet państwo mu w tym nie przeszkodzi, ale środowisko osób bezrobotnych nie jest miejscem gdzie można by szukać masowo osób o takich cechach, bo gdyby je posiadali - nie byliby bezrobotni.

Żeby żyć, trzeba mieć pieniądze, choćby w minimalnej, ale niezbędnej ilości. Żeby być bezrobotnym sensu stricte i starać się o zatrudnienie także trzeba mieć niezbędne środki, bo utrzymanie standardu osoby gotowej i zdolnej do natychmiastowego rozpoczęcia pracy – wymaga ponoszenia ciągłych kosztów. Dlatego w rejestrze bezrobotnych powinni być tylko i wyłącznie bezrobotni, aktywnie poszukujący zatrudnienia, ściśle spełniający wymogi i wszyscy oni powinni mieć przyznany zasiłek w wystarczającej do zaspokojenia podstawowych potrzeb wysokości na czas poszukiwania zatrudnienia i z przebiegu tego poszukiwania – rozliczani.
Bezrobocie jest pochodną stanu gospodarki a ten – nie zależy od postawy tego pojedynczego potencjalnego pracownika a raczej – od założeń politycznych oraz stanu gospodarki lokalnej i światowej, który także tym bardziej od tego nieszczęsnego człowieka nie zależy. Państwo jest tworem tworzonym przez ludzi i dla ludzi, dla dobra, dla pomocy a nie niszczenia i eksterminacji, dlatego – skoro narzuca sytuację i zasady postępowania, musi wziąć na siebie obowiązek realnej pomocy w egzystencji dla osób, dla których z jakiegoś od nich niezależnego powodu brakuje miejsc pracy, czyli miejsc zdobycia środków do życia w zamian za wykonaną pracę. Przedsiębiorcy muszą pracować w konkretnym otoczeniu obowiązujących i respektowanych przepisów prawa regulujących działania gospodarcze. Przedsiębiorcy muszą mieć swobodę prowadzenia działalności gospodarczej w ramach prawa, pełny wpływ na koszty i zysk. Mają prawo dbać głównie o swój zysk. Natomiast państwo ma działać tak, by ta swoboda nie obracała się przeciwko jakimś grupom społecznym innym niż przedsiębiorcy, przeciwko społeczeństwu jako całości. Na przykład – by jakieś durne mity funkcjonujące wśród przedsiębiorców nie wyłączały swoim „widzi mi się” z aktywności zawodowej całych grup wiekowych, jak teraz ludzi w wieku produkcyjnym po 45 czy 50 roku życia ale przed wiekiem emerytalnym. A jeśli już – to by owo wyłączenie z aktywności odbywało się na bezpośredni koszt pracodawców.

Państwo tworzone i zarządzane (bezpośrednio lub pośrednio) przez przedsiębiorców – to jest w rzeczywistości zamach na państwo! Jest ono skandalicznym wypaczeniem i w ostatecznym rozrachunku musi ponieść klęskę. Mamy z tym bezpośrednio do czynienia w tym kraju. Prawdopodobnie to właśnie jest przedmiotem szantażu, tzw. afery podsłuchowej czy „taśmowej”. Musi to w przyszłości stać się przedmiotem zainteresowania Trybunału Stanu.
Jednak nim to się stanie przedsiębiorcy zgromadzą tak czy inaczej swój podły zysk, zdobędą swoje majątki i w ostateczności wytransferują je za granicę, a wszelkie koszty poniesie społeczeństwo, w szczególności pewne grupy „spisane na straty” – jak dziś osoby w wieku określanym jako „50 plus”.
Obecny okres bezwzględności i bezhołowia, związane z nim nazwiska – będą kiedyś w historii tego państwa okryte hańbą i wstydem. Ofiarom to nie przywróci zmarnowanych lat, straconego życia, cierpienia fizycznego i psychicznego.

Podstawowym źródłem finansowania działań urzędów pracy, tych wymienionych w ustawie o promocji zatrudnienia - jest Fundusz Pracy. To fundusz celowy powstający z obowiązkowych składek pracodawców. Nie wiem jak wygląda obecnie sprawa dostępności i wykorzystania dofinansowania unijnego - po zmianie tzw. perspektywy finansowej i przejściu na tzw. programy regionalne. Szkolenia dla bezrobotnych były, są i w najbliższym przynajmniej czasie będą straszliwym marnotrawstwem pieniędzy i to wcale nie dlatego jakoby miały być niepotrzebne. Po prostu od początku osoby bezrobotne są w tym jedynie pretekstem do pozyskania i wydania pieniędzy przy czym zarabia organizator szkoleń, firma szkoleniowa wyłoniona w przetargu oraz zajmujący się tym urzędnicy PUP i WUP. To po prostu nowe "pole biznesowe" w którym bezrobocie i osoby bezrobotne absolutnie nie są ważne poza ich funkcją "pretekstu" czy "alibi". Cała ta machina pozyskania środków i pasożytowania na nich przez urzędników wymaga istnienia bezrobotnych i bezrobocia na poziomie powyżej "naturalnego", dlatego wszelkie działania podejmowane są przez nich w taki sposób, aby wywołać obrót pieniądza na którym żerują ale nie zmniejszyć w sposób istotny wielkości bezrobocia które to legitymizuje; nie gotuje się rosołu z kury znoszącej złote jaja. Z bezrobociem trzeba "walczyć", ale nie wolno go przecież "zwalczyć" bo z czego dalej będziemy żyli - my urzędnicy, pracownicy pomocy społecznej? Bezrobotnym trzeba pomagać, ale przecież nie wolno im pomóc, tak by przestali być bezrobotni.
A poza tym; przede wszystkim władza bezmyślnie i nieodpowiedzialnie zredukowała przemysł, najpierw dopuszczając do jego rozkradzenia a potem świadomie na podstawie unijnej "ideologii dla naiwnych" - świadomie rezygnując z całych gałęzi przemysłu "na rzecz" Chin i Azji. Dlatego mamy autentyczny niedobór co najmniej dwóch milionów miejsc pracy. Druga sprawa to rozbieżność pomiędzy wiedzą, kompetencjami, doświadczeniem pracowników dawnych zakładów a współczesnymi potrzebami; przecież mieliśmy dość gwałtowny skok technologiczny i naukowy wynikający ze stopniowego znoszenia blokady "obozu radzieckiego" po rozpadzie ZSRR i odzyskaniu faktycznej niepodległości (uważam że ten proces jeszcze się nie zakończył).

Jeszcze na dodatek zlikwidowano praktycznie szkolnictwo zawodowe i wiele technicznych szkół średnich. Istnieje więc stale pewna pula "aktualnie nieobsadzonych" miejsc pracy na które trwa nabór, szacuję to na średnio kilkadziesiąt tysięcy, bo zawsze jest jakiś ruch na "rynku pracy" ale są to w większości stanowiska związane z oczekiwaniami których bezrobotni nie są w stanie spełnić nawet po kursie zawodowym; chodzi o wiedzę, umiejętności i doświadczenie w dziedzinach które do niedawna nie istniały, połączone ze znajomością co najmniej jednego języka obcego, prawem jazdy i posiadaniem własnego samochodu wykorzystywanego do pracy, doskonałym opanowaniem zaawansowanych a specjalistycznych programów komputerowych itp. Poszukuje się fachowców a nikt nie ma zamiaru umożliwić nowemu pracownikowi zdobywania wiedzy i doświadczenia już w trakcie pracy.
Tu właśnie byłoby miejsce na działania pomocowe, jako że działania pracodawców często w prostej linii zależą od ponoszonych kosztów. Rozpatrzmy konkretny przypadek jako abstrakcyjny przykład: mamy np. człowieka który był magazynierem ale w dawnych warunkach PRL-owskich, bez komputera i nowoczesnych rozwiązań technicznych. Ma sporą wiedzę ale też i braki, dlatego jest bezrobotny. (pomijam tu przyczyny gospodarcze - dla uproszczenia wywodu). Rolą pomocową urzędu pracy byłoby tak "na logikę" pomóc mu uzupełnić te braki tak by mógł być zaakceptowany przez współczesnego przedsiębiorcę jako pracownik dający szansę na pełną produktywność i bezpieczeństwo w wykonywanej dla niego pracy. Trzeba nauczyć go posługiwania się komputerem i programami magazynowymi. Powiedzmy, że trzeba nauczyć go też obsługi urządzeń magazynowych i wózków widłowych bo to teraz jest powszechnie oczekiwane. Słowem - trzeba mu pomóc spełnić podstawowe oczekiwania pracodawcy bo potem sam już będzie się doskonalił i nabierał doświadczenia - pracując, przynajmniej ma taką szansę. Człowiek bezrobotny nie ma pieniędzy na komercyjne kursy, kosztujące w tym przypadku co najmniej kilka tysięcy zł. Kursów organizowanych przez PUP na koszt FP jest bardzo mało w stosunku do ilości chętnych, widzących w tym swoją szansę. Powiedzmy jednak, że dostaje się na taki kurs i kończy go z wynikiem pozytywnym. Powraca do rejestru bezrobotnych - ponieważ pracodawcy oczekują nie tylko świadectwa nabycia wiedzy, ale i posiadania co najmniej rocznego doświadczenia praktycznego w jej stosowaniu, poświadczonego "referencjami" od poprzedniego pracodawcy.
Powracając do rejestru bezrobotnych lub podejmując przypadkową zupełnie inną prostą pracę (stróż, ochroniarz) człowiek ten szybko zapomni to czego się na owym kursie nauczył. Jest szansa, że gdyby początkowa faza zatrudnienia tego człowieka obyła się bez kosztów ponoszonych przez pracodawcę - zgodziłby się on dopuścić tego człowieka do pracy np. na pół roku, by dać mu szansę nabrania doświadczenia w posługiwaniu się wiedzą nabytą podczas kursu. Potrzebna jest tu organizacja stażu dotowanego w 100% z FP lub pieniędzy unijnych na "walkę z bezrobociem". Jeśli to jeszcze mało, to po zakończeniu tego stażu człowiek ten powinien mieć szansę dalszej pracy np. na zasadach prac interwencyjnych - dotowanych już tylko w 40 czy 50%, Po roku takiej pracy będzie miał i wiedzę i doświadczenie, najprawdopodobniej powróci do normalnej pracy zawodowej u tego lub innego pracodawcy, czyli na trwałe przestanie być bezrobotny. 
Moim zdaniem ten ciąg "kurs, staż, ewentualnie dodatkowa praca dofinansowana (interwencyjna)" powinien następować automatycznie w działaniach urzędu pracy mających "walczyć z bezrobociem". Chodzi o skuteczne wyeliminowanie powodu bezrobocia tego człowieka. Dla posłanego na kurs automatycznie powinien być organizowany dalszy staż, bo inaczej brak doświadczenia zawodowego spowoduje zmarnowanie niejako wiadome już z góry pieniędzy wydanych na ten  kurs. Przy braku dwóch milionów miejsc pracy innej alternatywy nie ma a inne działania będą zawsze prowadziły do marnotrawstwa środków i pozorowania pomocy w celu żerowania na jej kosztach. Gdyby bezrobocie było zbliżone do tzw. poziomu naturalnego, szacowanego na 2,5 - 3,5% to większość ludzi mogłaby samodzielnie poradzić sobie z tym problemem, gdyby oczywiście otrzymywał zasiłek pozwalający pokryć elementarne potrzeby na czas nauki i poszukiwania czy zmiany pracy. W Polsce ok.16% zarejestrowanych bezrobotnych ma prawo do zasiłku, najczęściej sześćset kilkadziesiąt zł miesięcznie maksymalnie na sześć miesięcy. Reszta bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy zasiłku nie otrzymuje. Osoby w wieku powyżej czterdziestu kilku lat są bezrobotne ze względu na wiek, niezależnie nawet od wiedzy i doświadczenia; po prostu "w tym wieku (szczególnie 50+) już się nie zatrudnia" co jest ewidentnym złamaniem prawa ale na to żadne szkolenia ani dotacje nie pomogą, zresztą nie chodzi nam o budowanie chorej gospodarki opartej na dotacjach do zatrudnienia. Potrzebna jest tu całkowita zmiana a może ona nastąpić moim zdaniem tylko poprzez całkowitą zmianę władzy.