MOTTO: UCZCIWY CZŁOWIEK NIE MOŻE DZIŚ MILCZEĆ A MILCZĄCY CZŁOWIEK NIE JEST DZIŚ UCZCIWY.

29 stycznia 2012

26.
Dać pracę…? Nie! Sprzedać!

Oczywiste jest, że żaden przedsiębiorca nie rozpoczyna swojej działalności po to, by komuś „dać pracę”. Działalność gospodarcza nie jest pretekstem do tego, by wypłacać jakimś ludziom zatrudnionym pensje.
Dochodzimy tu do pierwszego idiotycznego stereotypu; dać pracę.
Ani pracownik swojej pracy nikomu nie daje ani tym bardziej przedsiębiorca nikomu nie daje pracy. To absurd.
Przedsiębiorca, jeśli oczywiście pominąć osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą, osoby samo zatrudnione czy drobne warsztaty usługowe prowadzone „rodzinnie” – wie, że by prowadzić jakikolwiek opłacalny interes, musi zatrudnić ludzi znających się na tym, na czym on się nie zna, pracowników na stanowiskach wykonawczych np. pracy fizycznej itp. Bez zatrudnienie odpowiedniej ilości pracowników nie można w wielu dziedzinach prowadzić sensownej i opłacalnej działalności gospodarczej. Reasumując – poważnemu przedsiębiorcy pracownicy są niezbędnie potrzebni. Nie robi nikomu łaski zatrudniając pracowników ani nie działa charytatywnie, nie działa w służbie społecznej będąc podmiotem zatrudniającym. Od idiotycznego „dać pracę” powstało równie idiotyczne „pracodawca”, należałoby więc nie używać po prostu tego określenia aż zapadnie ono w niepamięć, jak inne pozostałości PRL-u czy jej ustroju „polityczno-gospodarczego”.

Przedsiębiorca podejmuje wysiłek by zaprojektować i wdrożyć działalność gospodarczą w jakiejś dziedzinie, inwestuje w to wiele swojej pracy, intelektu, czasu, angażując nieraz cały swój dorobek materialny i ryzykując nim. Robi to głównie dla siebie, to znaczy inwestuje w swoje przyszłe dochody z tej inwestycji, stara się znaleźć satysfakcję z realizacji swojego pomysłu, samozadowolenie jakie daje poczucie umiejętności, własnych zdolności intelektualnych, zaspokojenia ambicji, poczucie sukcesu. Docelowym efektem jego wysiłku ma być zysk, jako różnica pomiędzy przychodami z działalności a jej kosztami. Jednym z kosztów jest podatek płacony do skarbu państwa oraz obligatoryjne koszty zatrudniania pracowników. To po prostu pozycje w rachunku finansowym; liczy się zysk ostateczny pozostający efektem tych wszystkich działań. W początkach kapitalizmu (mam na myśli przełom XIX i XX wieku) liczyła się jeszcze „misja”, coś niematerialnego co jest korzyścią z działalności gospodarczej dla wszystkich których ona dotyczy (pro publico bono), także obejmowała ona w jakimś stopniu pojęcie patriotyzmu, ale dziś zapewne nieco się to zjawisko uprościło, sprowadzając się do konkretnej kwoty.

Zyskuje więc przedsiębiorca o ile osiągnięty efekt finansowy jest dodatni. Poprzez istnienie miejsc pracy, zapotrzebowania na jakichś pracowników najemnych, oferujących swoją pracę w zamian za ustalone wynagrodzenie – sytuacja ta jest też korzystna społecznie, ale i ma to swoje odniesienie do sytuacji ogólnej. Ludzie pracujący także płacą podatek do skarbu państwa, produkują pewne dobra które zaspokajają potrzeby ludzi a także sami stają się nabywcami produktów wytwarzanych przez innych pracowników innych firm, zapewniając im poprzez zbyt wyrobów, pozytywny wynik gospodarczy firmy w której pracują a więc stabilizację dochodów pracowniczych. Mówimy więc raczej, ze pracownik „sprzedaje” swoją pracę a zatrudniający go przedsiębiorca „kupuje” ją.

Zyskuje też na tym państwo, czerpiąc zasoby finansowe na te potrzeby które są niezbędne a jednak z natury są nieopłacalne z punktu widzenia indywidualnych przedsiębiorców. Państwo jako koordynator wszystkich działań mający na uwadze zarówno dobro gospodarki jak i swój obowiązek dbałości o „pełne i produktywne zatrudnienie” w interesie pracowników - musi dbać także o te potrzeby społeczne które są niezbędne a w mniemaniu przedsiębiorców są nieopłacalne. Pewne potrzeby społeczne muszą być zaspokajane niezależnie od oceny związanej z nimi opłacalności. Potrzeby te są miejscem interwencji finansowej i prawnej państwa a źródłem ich finansowania są dochody państwa uzyskiwane od obywateli, pracowników i przedsiębiorców.

Państwo Platformy Obywatelskiej i jej poprzedniczki tu jednak całkowicie zawiodło. Jak dla abstrakcyjnego przykładu - policja złożona z samych kryminalistów, czy wojsko mające w swoich szeregach większość leserów i tchórzy nigdy nie spełni swej roli, tak Państwo po 1989 roku całkowicie zawiodło – nie spełniając swojej naturalnej roli. Wręcz przeciwnie; dziś możemy ten okres śmiało nazywać okresem dewastacji, bezprawia, rabunkowej prywatyzacji a bardziej oględnie - tragicznym w skutkach "okresem błędów i wypaczeń".

Generalnie jednak twierdzenie, że „państwo ma dać ludziom pracę” i że praca jest jedynie pretekstem do otrzymania pensji, po to aby "ludzie mieli za co żyć" - to szkodliwe i durne stereotypy. Niestety jeszcze są one bardzo rozpowszechnione. To wina państwa, że nie prowadziło działań uświadamiających, propagujących prawdę. Państwo skurczyło się natomiast do dwóch większych i kilku mniejszych konkurujących ze sobą i zwalczających się wszelkimi metodami "band"...
Państwo nie ma "dawać pracy" dlatego że pracy się w ogóle nie daje a i państwo nie do tego jest, poza tym państwo ma stwarzać warunki do rozwoju przemysłu, przedsiębiorczości i usług, tak by przedsiębiorcy byli skłonni otwierać nowe przedsięwzięcia gospodarcze a w nich - powstawały nowe miejsca pracy, sprowadzając stopę bezrobocia do tzw. "naturalnej".

Oczywiście model uproszczony nigdy nie odda skomplikowania rzeczywistego funkcjonowania gospodarki, ale powala uzmysłowić sobie, jakie skutki mogło mieć zniszczenie w tak krótkim czasie tak wielkiej liczby miejsc pracy bez zastąpienia ich innymi albo w ogóle "czymś innym", faktyczna dezaktywizacja przymusowa w latach dziewięćdziesiątych i pierwszej dekadzie po roku 2000 prawie połowy obywateli czynnych zawodowo (licząc włącznie z emigracją).