MOTTO: UCZCIWY CZŁOWIEK NIE MOŻE DZIŚ MILCZEĆ A MILCZĄCY CZŁOWIEK NIE JEST DZIŚ UCZCIWY.

1 sierpnia 2014

Polskie granice – na granicy Unii Europejskiej.

Dopiero teraz przypomniał mi się fragment relacji prasowej, dotyczący pierwszego ogniska afrykańskiego pomoru świń w Polsce; pisano wówczas o dwóch dzikich świniach, akurat zarażonych tą chorobą, które przeszły lub zostały przygnane przez granicę z terenu Białorusi i tu u nas zdechły – stanowiąc w ten sposób poważne zagrożenie epidemiologiczne i dając jednocześnie dobry pretekst do nałożenia embarga na polską wieprzowinę, będącą ważną pozycją w dochodach polskich firm z eksportu.
Dzikom białoruskim się nie dziwię, że chciały do Polski; to bardzo piękny i wolny kraj…

Powstała oczywiście dość szybko interpretacja „patriotyczna” mówiąca o tym, że świnie te tu nie przyszły dobrowolnie, a raczej zostały tu świadomie i celowo przygnane – w akcie dywersji przeciwko Polsce. Owszem: każdy dywersant – to świnia, ale przecież nie przesadzajmy; nie każda świnia zaraz musi być dywersyjna. Zdarzają się pomyłki, zabłądzenia… dziki granicy nie respektują w sposób dla siebie naturalny.

Nie można jednak „świńskiego ataku biologicznego” wykluczyć, choć i udowodnić też nie można.
Chodziło tu jednak podobno o celowe i świadome próby umiejscowienia ogniska tej choroby na terenie Polski, jako pretekst do „zemsty gospodarczej” na Polsce – zdaniem Putina zbyt mało „prorosyjskiej” i to pomimo panoszącej się tu coraz bezczelniej dawnej PRL-owskiej i nowej kacapskiej agentury… Dało się bez przeszkód przejść – to przeszły…
Zaraz:
Jak to „… bez przeszkód”!?”


To przez polską granicę państwową można, ot tak sobie, po prostu „przejść”? W jednym kawałku?
Przecież to jest zewnętrzna granica Unii Europejskiej, podobnie jak granica z Ukrainą czy z Obwodem Kaliningradzkim Rosji. Jak dotychczas Białoruś, Ukraina ani Rosja nie jest państwem Układu z Schengen o wolnym ruchu osób i towarów!
To tam nie ma żadnych urządzeń nadzoru i ograniczenia ruchu? Żadnego ogrodzenia z drutu kolczastego lub choćby ciągłego płotu z siatki – jak wzdłuż autostrad? Nie ma pasa ziemi zaminowanego minami przeciwpancernymi przeciw „świńskim” czołgom? E tam; choćby zwykłego pasa ziemi zaoranej i zbronowanej, uwidaczniającej ślady przemieszczających się ludzi i pojazdów? Nie ma wysokich punktów strażniczych do nadzoru wizualnego, elektronicznego, choćby zdalnymi kamerami cyfrowymi a nocą – noktowizorami??? Gęstej sieci placówek z dyżurami służby granicznej reagującej gdy jakaś chora białoruska świnia próbuje do Polski wejść???
Granica Unii Europejskiej powinna być właściwie strzeżona, bo celowe rozsiewanie chorób jest rodzajem wojny, agresji. W takich przypadkach widać, jak łatwo narażono Polskę na kolosalne straty, jeśli przyjąć wersję celowego działania Rosjan.

To co to za granica! Nadal "granica przyjaźni Polsko-Radzieckiej?!"
Są na świecie miejsca, gdzie nie zamyka się domów, bo nie ma takiej potrzeby. Polska takim miejscem nie jest i nie ma co udawać…
Białoruś jest państwem praktycznie „rosyjskim”; Towarzysz Kierownik Kołchozu nawet chwali się tym. Jest w dużym stopniu zrusycyzowana, zarówno kapitałowo jak i ludnościowo. Jest tam przewaga ludności rosyjskiej, jak w ukraińskich obwodach Ługańskim i Donieckim, na Łotwie lub na Krymie – przed zajęciem go przez Rosję.
Polska w chwili obecnej powinna moim zdaniem traktować granicę z Białorusią – tak jak granicę z Rosją. Nie tylko Polska – bo Polska jest tu po prostu częścią Unii Europejskiej. Wynikałoby z tego, że stan nadzoru nad granicą Unii – nominalną granicą polsko-białoruską – jako de facto granicą polsko-rosyjską powinien być uważany za priorytetowy element bezpieczeństwa Unii a nie tylko Polski. Odnoszę wrażenie, że w Polsce sprawa ta jest lekceważona, dlatego powinny się tym zainteresować unijne instytucje kontrolne.

Ten sam problem istnieje i będzie istniał w stosunku do granicy Ukrainy z Rosją; granica ta jest praktycznie w wielu miejscach otwarta, często nawet w ogóle nie jest wyznaczona w terenie (poza przejściami drogowymi czy kolejowymi), brak nawet słupów i o tyle nie może być dziś nawet mowy o wejściu Ukrainy do Unii, jeśli ten stan się diametralnie nie zmieni. Tu zgadzam się z „głosami Majdanu Kijowskiego”: „… na całej ruskiej granicy – chiński mur, a nawet wyższy niż chiński!!!” jak mówił niedawno dziennikarzom jeden z młodych bojowników, gdy jeszcze byli na Majdanie.
Nie wiem jak to dziś wygląda w rzeczywistości, ale w aspekcie aktualnego rozwoju wydarzeń jest to niepokojące; – musi się to moim zdaniem stać sprawą ważną, pierwszoplanową. To dobre zadanie dla dziennikarzy, zamiast pieprzenia o ślubie Mikkego z Kaczyńskim i produkcji innej idiotycznej papki mentalnej.

Na mapie samochodowej wygląda to dziwnie: ciągłe połączenia drogowe bez żadnych przejść granicznych przekraczające linię granicy państwowej i granicy Unii Europejskiej – tak jakby był to już ( czy jeszcze) jeden czy jednolity organizm państwowy. Kiedyś może i był! Dawno temu. Ale dziś czasy się bardzo zmieniły i powstała granica. A tam – dróżki, trakty, ścieżki… do cholery: co to jest! To przecież nie jest i nie może być dzisiaj „granica przyjaźni”, ani tym bardziej „granica symboliczna”! Rosja zachowuje się i wypowiada - wrogo. Po drugiej stronie tej granicy nie ma przyjaciół; są wyrzutnie rakiet z głowicami jądrowymi - wymierzone w Warszawę, Szczecin czy Berlin. Tam jest (praktycznie) Rosja, a Rosja pod rządami Putina jest nieprzewidywalnym potencjalnym agresorem, państwem imperialistycznym, zaborczym i zachłannym.
Nawiasem mówiąc; Każdy obywatel Unii ma prawo zwrócić się do Biura skarg Komisji Europejskiej lub z petycją do Parlamentu Europejskiego, na przykład, gdy ma poczucie niebezpieczeństwa wywołanego zaniedbaniami swojego rządu czy państwa w sprawie ochrony granic.
Podobny problem dotyczy naszej bezpośredniej granicy z Rosją. Bo Polska ma granicę z Rosją, o czym wielu Polaków nie pamięta na co dzień. Do kanonu legend „ludowych” przeszły już opowiadania autochtonów o swobodnym ruchu awionetek i małych samolotów prywatnych przelatujących z Obwodu Kaliningradzkiego do Polski i z powrotem, całkiem ignorujących polskie służby graniczne. Istnieją duże przejścia drogowe; dobrze, ale co z pozostałą linią granicy.

Z czasów „partnerstwa wschodniego” pozostał tam tak zwany „mały ruch graniczny” polegający na tym, że obywatele rosyjscy mają możność przyjechać do Unii Europejskiej bez żadnych formalności, wizy itp. – na przykład na zakupy do pobliskiego miasta czy miasteczka.
Czy w czasach agresji gospodarczej Rosji na Polskę może to ułatwienie dla obywateli Rosyjskich nadal funkcjonować? Sankcje unijne są rodzajem nacisku mającego oddziaływać na całe społeczeństwo rosyjskie, bo w 80% popiera ono politykę Putina i gotowe jest korzystać z jego „zdobyczy”. Putin działa przeciwko Polsce z upoważnienia 80% Rosjan, więc dlaczego nie mieliby oni odczuwać skutków sankcji unijnych, będących formą nacisku nakłaniającego do wyrzeczenia się agresji. Wydaje się nie do przyjęcia, by sami Rosjanie łamali Rosyjskie sankcje represyjne – masowo przyjeżdżając do Polski (mały ruch przygraniczny) na zakupy po owoce, kapustę i ziemniaki. A jak znam życie – tak pewnie będzie…

Ze względów politycznych, ostrożnościowych i z winy Rosji „mały ruch przygraniczny” powinien być może zostać wstrzymany lub całkowicie odwołany.

Na mapie drogowej także wygląda to bardzo dziwnie, jakby granicy nie było:

Granica z Rosyjskim Obwodem Kaliningradzkim

A przecież jest to granica z zachowującym się wrogo państwem. Minister Obrony Rosji wygłosił w lipcu br. opinię, że „Rosja wkrótce najedzie Polskę”. To przecież granica z państwem, które walczy dziś z naszą i tak niezbyt wydajną gospodarką – stosując szantaż handlowy, nakłada na nas złośliwe sankcje, oczernia nas przed innymi kontrahentami, ustawia po swojej stronie granicy (w Obwodzie Kaliningradzkim) wyrzutnie rakiet wycelowanych w Polskę …

Zmiana polityki Putina na imperialistyczną, agresywną – powinna wywołać natychmiastowe odejście przez Unię a więc i przez Polskę od „partnerstwa wschodniego”, od umożliwiania swobodnego ruchu Rosjan bez wiz do Polski (szukają dobrych celów dla swoich rakiet?). Przykro mi, ale konkretne zachowania muszą mieć swoje konkretne konsekwencje: wroga postawa Rosji do Polski musi wywołać zmianę naszej postawy na ostrożną, zamkniętą; zamknięcie granic i budowanie naszego bezpieczeństwa z Unią Europejską.