MOTTO: UCZCIWY CZŁOWIEK NIE MOŻE DZIŚ MILCZEĆ A MILCZĄCY CZŁOWIEK NIE JEST DZIŚ UCZCIWY.

29 marca 2012

48.
Cud „życia za darmo” i eksterminacja ze względu na wiek.

POLSKA NIE JEST OK - PANIE TUSK!
Ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy wymaga natychmiastowej nowelizacji.

Ostatnio co prawda częściej pisze się o bezrobociu, szkoda - że tylko PÓŁ PRAWDY! Najbardziej w tej chwili newralgiczna jest sprawa środków do życia dla osób w wieku po 40 roku życia, bezskutecznie poszukujących zatrudnienia, od nieraz 2 – 3 lat zarejestrowanych jako bezrobotne a nieotrzymujących zasiłków.

Trzeba sobie zdawać sprawę, że czasowe zasiłki dla bezrobotnych - są tylko dla niektórych bezrobotnych! Średnio (statystycznie) - dla ok. 20% z nich. Aby mieć prawo do zasiłku trzeba na wstępie spełnić rygorystyczny warunek działający jako „sito” bezdusznie ograniczające ilość osób uprawnionych; trzeba wykazać się przepracowanymi łącznie 12 miesiącami w ciągu 18 miesięcy liczonych wstecz od daty zarejestrowania w PUP. Na dodatek – trzeba wykazać, że praca ta generowała wpłacanie przez pracodawcę składek na Fundusz Pracy przez owe 12 miesięcy. Nawet jeśli ktoś wcześniej pracował i generował składki na FP przez 25 lat a teraz nie spełnia dokładnie powyższego wymogu ustawowego – prawa do zasiłku nie otrzyma.
Dlaczego tak? Jakie uzasadnienie merytoryczne ma ten warunek? – trudno dociec. To jakaś pozostałość w przepisach po czasach PRL-u. A już z pewnością – nie powinno to mieć miejsca teraz, w sytuacji aż takiego wielkiego kryzysu. Jeśli warunek ten ma uzasadnienie, to w czasie takiego kryzysu powinno być ono bez znaczenia.

Wszystko wskazuje na to, że to prawo musi zostać choćby tymczasowo zmienione. Potrzeba do tego prawdopodobnie co najmniej nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. To żaden kłopot: władza udowodniła już nie raz, że jeśli tylko chce – jest w stanie przeprowadzić taką nowelizację w ciągu kilku tygodni.

Bardzo wiele osób z różnych powodów już w chwili rejestrowania się nie spełnia tego warunku ustawowego i dlatego zasiłku w ogóle nie otrzymują. Powodem niespełniania tego warunku podstawowego może być na przykład długo ciągnąca się w sądzie pracy sprawa o przywrócenie do pracy. W przypadku odmowy przywrócenia do pracy – może się okazać, że przerwa w zatrudnieniu przekracza łącznie 6 miesięcy co powoduje utratę prawa do przyznania czasowego zasiłku. W zasadzie każdy obywatel który zostaje zwolniony z pracy w jakiejś firmie, powinien natychmiast i samodzielnie rozpocząć starania o zatrudnienie w nowym miejscu pracy. To oczywiste; chce pracować w swoim zawodzie, musi pracować na utrzymanie, to bez ceregieli rozgląda się natychmiast za nową pracą. Pośrednictwo w tym Urzędu Pracy nie jest obowiązkowe, wręcz przeciwnie: jest nie tylko zbędne ale i szkodliwe, bo w dość powszechnie spotykanym rozumieniu wielu pracodawców – jakikolwiek kontakt z Urzędem Pracy negatywnie świadczy o kandydacie. Tak więc - najpierw i przede wszystkim – samodzielnie. Urzędy pracy są dla tych którym w ten sposób nie udało się znaleźć zatrudnienia a nie mają już środków utrzymania.

Należy tu zwrócić uwagę na faktyczne skutki wspomnianego przepisu ustawy; powoduje on, że ludzie zwolnieni z pracy zamiast poszukiwać nowego zatrudnienia najpierw rejestrują się w PUP, nieraz zupełnie niepotrzebnie a powodem jest tylko obawa o utratę ewentualnego prawa do zasiłku. W ten sposób państwo nakręca bezrobocie zamiast promować samodzielność, przynajmniej w pierwszym okresie po rozwiązaniu stosunku pracy.

A więc tylko co piąty statystyczny bezrobotny ma uprawnienia do zasiłku. Za co żyje pozostałe 80% bezrobotnych? Dlaczego dziennikarze o to nie pytają, nie interesują się problemem tak naprawdę! Ci z bezrobotnych którzy mają prawo do zasiłku - otrzymują go przez nie dłużej jak 6 miesięcy (osoby w wieku po 50 roku życia - nie dłużej jak 12 miesięcy) po czym prawo do zasiłku tracą, niezależnie od szans na pracę. Zasada tak naprawdę jest następująca: przychodzi bezrobotny, nie ma dla niego oferty pracy a spełnia restrykcyjne wymogi przyznania zasiłku - to dostaje prawo do zasiłku - do terminu następnej wizyty. I tak aż do 6 (12) miesięcy. Potem zasiłek jest mu decyzją administracyjną odbierany, ale bezrobotnym jest nadal i ma nadal spełniać wszystkie wymogi definicji bezrobotnego. Średni czas poszukiwania zatrudnienia wynosi dużo więcej niż 6 (lub 12) miesięcy.
Więc za co ci ludzie wówczas żyją!? Ktoś powie - że z zasiłku z pomocy społecznej... Ale z tego źródła pojedyncza osoba może otrzymać w zasadzie nie więcej jak dwieście kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Za to się nie da przeżyć! Z pewnością nie da się utrzymać „dachu nad głową”. To fikcyjna pomoc a w zasadzie gigantyczne marnotrawstwo środków publicznych zamiast pomocy!
Niestety najczęściej przedstawia się w mediach sprawę tak, jakby to każdy bezrobotny z zasady otrzymywał zasiłek i to na dodatek przez dowolnie długi okres, dotąd - aż zostanie zatrudniony. Tak być może powinno być ale tak nie jest! Tworzy się w ten sposób szkodliwy mit, wprowadzający w błąd opinię publiczną oraz być może też i władzę (?). Trudno mieć pretensję do Prezydenta Miasta, Starosty czy Rady miejskiej (Rady Powiatu) za bezczynność podczas gdy być może ludzie ci nie zdają sobie sprawy z faktycznego stanu sprawy. Wszystko tonie w mitach i wyobrażeniach ludzi, którzy o tym decydują, ale nie znają prawdy, bo ich to nie dotyczy i nigdy ich osobiście nie dotyczyło, leży poza zakresem ich osobistego doświadczenia.

Sytuacja staje się dramatyczna, bo zbyt wielu ludzi nie ma ani zasiłku ani żadnych szans na jakiekolwiek zatrudnienie, a to jest jakieś wypaczenie czy może nawet zdziczenie społeczne. Jest to po prostu niepojęte, że w XXI wieku w środku Europy państwo stawia człowieka w takiej sytuacji. Szkoda już nawet wspominać o tak banalnej okoliczności, ze to jest jaskrawo sprzeczne z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej.
Ponadto niezwykle ważne jest, że sytuacja ta jest skrajnie sprzeczna z odnośną ustawą. Jakiś dochód o wysokości zbliżonej do zasiłku dla bezrobotnych jest niezbędny do tego, by bezrobotny był rzeczywiście bezrobotnym to znaczy spełniał podstawowe wymogi definicji. Przede wszystkim musi on być od chwili zarejestrowania zdolny i gotowy do natychmiastowego podjęcia zatrudnienia w wymiarze pełnego etatu, ale bez dochodów pozwalających na zaspokojenie absolutnie podstawowych potrzeb życiowych taka gotowość jest fikcją.

Wynika z tego prosty wniosek: bezrobotny, każdy bezrobotny musi mieć zasiłek po to by był rzeczywiście bezrobotny, to znaczy spełniał podstawowe wymogi definicji bezrobotnego. Inaczej - popadamy w fikcję, jak w chwili obecnej, gdy statystycznie cztery piąte bezrobotnych nie ma dochodów. Trzeba tu zauważyć, że bezrobotny z definicji nie może zarabiać, definicja ustalona w ustawie zabrania mu osiągania dochodu z wynagrodzenia, stałego zasiłku z pomocy społecznej bezrobotny także nie może mieć, bo wtedy traci status bezrobotnego. Wymogi ustawowe zdają się być skrajnie absurdalne: w myśl przepisów większość bezrobotnych musi żyć za darmo, nie posiadając żadnych środków i za darmo utrzymywać się w gotowości do natychmiastowego podjęcia pracy - a to jest fikcja! Jedyny legalny zdaniem PUP dochód bezrobotnego - to odsetki od zgromadzonego na rachunkach bankowych kapitałów czy "oszczędności", ale jeśli bezrobotny posiada takie oszczędności na oprocentowanych lokatach, w wysokości generującej odsetki pozwalające zaspokajać podstawowe potrzeby życiowe, to może nie powinien korzystać z zasiłku dla bezrobotnych. Piszę o tym oczywiście kierując się "logiką kryzysu"; być może byłoby to niesprawiedliwe, ale kryzysy w ogóle nie są sprawiedliwe a chodzi tu o pomoc w pierwszej kolejności najbardziej potrzebującym. Pomijając to - wszelkie dochody bezrobotnego, których źródłem nie może być "wynagrodzenie" oraz wiele innych źródeł (np. nie może to być stały zasiłek z pomocy społecznej) nie mogą przekroczyć dziś 750 zł miesięcznie brutto (50% najniższego ustawowo określonego wynagrodzenia) a to zbyt mało na utrzymanie się.

Każdy rzeczywisty bezrobotny musi otrzymywać zasiłek i to aż do chwili zatrudnienia. Tylko wówczas będzie rzeczywiście zdolny do podjęcia zatrudnienia. Jednocześnie każdy oszust udający bezrobotnego na przykład w porozumieniu ze swoim pracodawcą, po to by korzystać z zasiłku lub (i) "darmowych" składek na ubezpieczenia zdrowotne, płaconych przez skarb państwa zamiast jego pracodawcy - musi zostać pociągnięty do odpowiedzialności wraz z wymogiem zwrotu wszystkich bezprawnie pobranych świadczeń (zabezpieczenie roszczenia na mieniu posiadanym w chwili ujawnienia oszustwa). Do odpowiedzialności muszą być także pociągani urzędnicy rejestrujący jako bezrobotnych oraz przyznający świadczenia ludziom którzy bezrobotni nie są. Tolerowanie oszustw w tej dziedzinie, nijakość i nieudolność państwa - szkodzi rzeczywiście bezrobotnym, gdyż nie tylko obraża tych uczciwych ludzi postawionych bez swojej winy w dramatycznym położeniu przez państwo, to jeszcze na dodatek negatywnie ich stygmatyzuje, poprzez prymitywny stereotyp: bezrobotny - to obibok i pijak - co utrudnia im dodatkowo uzyskanie upragnionego zatrudnienia. Dlatego trzeba żądać pociągania do odpowiedzialności urzędników rejestrujących obiboków i pijaków jako bezrobotnych, zamiast jako pensjonariuszy leczenia odwykowego czy zorganizowanej resocjalizacji. To urzędnicy PUP tworzą parszywy stereotyp o ludziach pozbawionych zatrudnienia np. ze względu na wiek. Ludzie pozbawieni pracy a aktywnie jej poszukujący powinni mieć priorytet w urzędzie pracy.
Teraz jest jednak odwrotnie - cwaniacy zawsze mają się dobrze; to ludzie faktycznie bezrobotni są "karani" obojętnością, wyzwiskami, stereotypami i pomówieniami, obrywają za oszustów - od urzędników - z winy tych samych urzędników. Bo obecnie wszyscy oszuści i biurokraci żyją sobie nieźle a "karani" są wyłącznie ci prawdziwi, uczciwi bezrobotni, utrzymujący się najczęściej z pomocy rodzin i faktycznie poszukujący pracy. Z tego powodu wpadają w nędzę całe rodziny a nie obejmują tego żadne statystyki ani dane trafiające potem do władzy jako podstawa oceny stanu bezrobocia i jego skutków. Jeśli krewni przejmują utrzymanie bezrobotnego, biednieje cała rodzina i stanowi to rodzaj bezprawnego, nielegalnego i nigdzie nie ujętego opodatkowania osób w tejże rodzinie mających pracę czy dochody. Jeśli nie zasiłek bezrobotnym - to tym rodzinom powinno być wypłacone jakieś odszkodowanie czy rekompensata za przejęcie na siebie konstytucyjnych obowiązków państwa w tej sprawie. Bo istnieje coś takiego jak Konstytucja i zawiera ona obowiązujące zapisy określające obowiązki państwa. Tego faktu nie zmieni udawanie, że nic takiego nie istnieje, że żadnych obowiązków nie ma bo działa jakaś "niewidzialna ręka"! Rząd w sposób zasadniczy nie realizuje Konstytucji, mimo że nie ma takiego poparcia społecznego, by tę Konstytucję zmienić.
Nie wystarczy tu stwierdzić, że z zasady osoby po pięćdziesiątce nie mogą liczyć na żadną pracę. Jak wiadomo - nie mogą też w większości liczyć na żaden zasiłek ani na realną wystarczającą pomoc w podstawowym utrzymaniu się. Stwierdzając to, trzeba odpowiedzieć na pytanie: za co ci ludzie mają żyć...

... czy też może nie mają żyć a raczej przenieść się szybko na "tamten" świat albo co niektórzy - na "łono..." - to trzeba wyraźnie, otwarcie ogłosić:

"Obywatelu bezrobotny, bądź patriotą i zdechnij cicho na śmietniku przed terminem, bo Polska musi się wydawać "OK."! Pan Tusk tak sobie zażyczył na czas "Euro 2012"! Dla dobrej propagandy i Pi Ar. Koleżanka Kanclerz go za to pochwali..."

Władza nie może tak sobie wzruszyć ramionami i nie odpowiadać na to pytanie „za co żyć”.
Poza tym - narzuca się pytanie kolejne: na co ci ludzie maja czekać! Ludzie są cierpliwi. Potrafią poczekać, ale muszą mieć perspektywę, nadzieję. Trzeba coś energicznie przedsięwziąć, aby zaczęły pilnie powstawać miejsca pracy dostosowane do lokalnej podaży pracowników na rynku pracy, także co do ich wykształcenia i umiejętności.

Stan rejestrowanego bezrobocia w Szczecinie przekroczył 18.000 osób, więc potrzeba bardzo dużo nowych miejsc pracy lub jakiegoś innego rozwiązania systemowego.
Tylko dla rozwiązania tego ogromnego problemu nie wolno zamydlać oczu władzy i udawać, że problemu nie ma. Nie powinno się poświęcać prawdy dla uzyskania efektu propagandowego. Pisanie prawdy to rola dziennikarzy a nie "zwykłych" obywateli - występujących w roli komentatorów informacji dziennikarskich lub wręcz zastępujących dziennikarzy w reagowaniu na stan rzeczywisty. Nie bez powodu dziennikarstwo nazywa się czasem "czwartą władzą".