MOTTO: UCZCIWY CZŁOWIEK NIE MOŻE DZIŚ MILCZEĆ A MILCZĄCY CZŁOWIEK NIE JEST DZIŚ UCZCIWY.

1 października 2011

14.
Oduczanie myślenia.

Niekompletność przekazu informacji jest główną cechą dzisiejszych mediów. Nie dość, że pisze się często pobieżnie, bez wnikania w "sedno", opinie zastępują opis faktów to jeszcze najczęściej, niestety... brak zakończenia, wniosku, puenty. Najczęściej nie wiemy jak sprawa opisywana skończyła się, co było faktem a co tylko hipotezą, albo raczej odwrotnie; która z hipotez okazała się faktem a o której nie wspomniano mimo tego, iż była prawdziwa, kto miał rację a kto jej nie miał, kto w ostateczności był „winien” i czy w ogóle ktoś był... itp.

Takie postępowanie odniosło już zamierzony przez kogoś skutek. Wydaje się nawet, że ludzie z „mediów” żyją w przekonaniu, iż akurat "to" zupełnie nikogo nie interesuje; napiszą o jakichś domysłach – byle efektownych, przedstawią teoretyczne możliwości wyjaśnienia sprawy – najchętniej sensacyjne politycznie lub obyczajowo, bardzo często sami wymyślą bzdurne „informacje” - byle tylko "na pierwszy rzut oka" miały pozory prawdopodobieństwa, wydawały się interesujące, bulwersujące, ale jak się sprawa zakończyła, co się "okazało" i jakie było faktyczne wyjaśnienie, jak była prawda - tego już nigdy się czytelnik nie dowie. Już dawno zauważono, że bardzo łatwo można się dowiedzieć z „mediów” – dlaczego dany fakt był dobry lub zły, ale jak on wyglądał – tego nijak nie można się dowiedzieć. Bez „teorii spiskowej"; to często pewnie i wynik opieszałości różnych "organów", ciągnięcia się spraw w sądach lub instytucjach odwoławczych latami a nawet i dziesięcioleciami... ale najbardziej chyba jednak wpływa na taki stan sprawy szczególna moda "środowiskowa" w kręgach dziennikarzy, polegająca na jakimś zadziwiającym naśladownictwie praktyk z czasów początków "prasy", czyli sprzed dobrych stu kilkudziesięciu lat, objawiających się nadawaniem większego znaczenia temu, kto pierwszy podał jakąś informację, niż temu kto trafniej, dokładniej, rzetelniej, bardziej bezstronnie ją przedstawił.
W wielu jednak przypadkach - to głupia dziennikarska maniera wynikająca nie z kultu "niusów", a raczej po prostu - z nieuczciwości, niedbałości, bałaganiarstwa, braku szacunku dla prawa i praworządności... czyli cech, które zaczynają dominować we współczesnym świecie. Ludzie mający informować - często stają się dezinformatorami, sługami jakichś konkretnych "panów" i ich interesów, a to głównie z chciwości, z poczucia praktycznej bezkarności.

Być może tu leżą przyczyny kompletnej bezrefleksyjności wyborców co do realiów zachowania poszczególnych partii i osób w mijającej kadencji rządu czy parlamentu. Ogłupieni ludzie z wielką łatwością dadzą się zniechęcić do pomysłu dyskusji nad tym, co rządzący faktycznie zrobili, jakie warunki stworzyli i jak to się ma do planów głoszonych podczas poprzedniej kampanii wyborczej, planów i obietnic dzięki którym otrzymali możliwość ich realizacji. A czy realizowali? Zamiast tego podsuwa im się nowe plany i wizje, ani słowem nie wspominając o koniecznej weryfikacji tego co dotychczas. Zamiast tego rozlegają się głosy ślepego uwielbienia, nieograniczonego zaufania, "myślenia życzeniowego", hura-optymizmu; - głosy zamówione, wynajęte i dobrze opłacone przez "zainteresowanych", albo... będące już wynikiem powodzenia tej swoistej "hodowli bezmyślnych" ...

Z mojej strony – ostatnio, czyli od niedawna – właśnie dlatego staram się powracać do niektórych poruszanych wcześniej spraw, by stwierdzić na ile zbliżyły się one do zakończenia lub ostatecznego wyjaśnienia. Czasem także - czy usunięto braki lub wady, które opisywano w publikowanych wiadomościach, felietonach, albo - na ile dane sprawy posunęły się w realizacji - jeśli są realizowane w długim czasie... To jednak napotyka ogromne trudności, bo wymaga pracy „pod prąd”, czyli wbrew wszystkiemu i wszystkim. Jest to jednak ważne, aby ludzie uświadamiali sobie faktyczną ciągłość tego, co widzą, co im się podaje jedynie w "migawkach", faktycznie istniejące zależności przyczynowo – skutkowe. Odwracanie uwagi ludzi od tego ułatwia „ręczne sterowanie” społeczeństwem, stawia ludzi w sytuacji trochę jak człowieka w dobrze zaopatrzonej księgarni, który jest tak epatowany mnogością coraz piękniejszych i efektowniejszych kolorowych okładek książek, że aż nie starcza mu czasu i uwagi na... przeczytanie którejkolwiek z nich...

Moim zdaniem - stan taki jest patologiczny, ale i celowy. Trzeba mu się przeciwstawiać niezależnie od prawdopodobieństwa powodzenia owego przeciwstawienia, albo od stopnia realnego wpływu takiej postawy na stan istniejący.

Jak mawiał Churchill:, jeśli w danym momencie nie wiesz jak postąpić - postępuj uczciwie; jeśli nie wiesz, co powiedzieć - powiedz prawdę; jeśli nie wiesz jak się zachować - zachowaj się przyzwoicie... (...) I zupełnie mnie nie interesuje, czy mówiący to - sam postępował zgodnie z tą słuszną dewizą…