MOTTO: UCZCIWY CZŁOWIEK NIE MOŻE DZIŚ MILCZEĆ A MILCZĄCY CZŁOWIEK NIE JEST DZIŚ UCZCIWY.

18 lutego 2012

31.
Ruszyła machina propagandy w sprawie wieku emerytalnego.

Ruszyła machina propagandy mającej zagadać, zakrzyczeć bzdurą, zniechęcić, zastraszyć, ośmieszyć każdego, kto by chciał się sprzeciwić zasadności podnoszenia wieku emerytalnego w obecnej sytuacji w Polsce.
Z jednej strony Premier oficjalnie i w wielu wypowiedziach udowadnia nam, że uważa sprawę za przesądzoną, nie podlegającą dyskusji, gotów niby poświęcić za nią swój byt polityczny, z drugiej strony - przekazał projekt ustawy do tak zwanych „konsultacji społecznych” czyli po prostu postanowił poczekać miesiąc z wdrożeniem go, niech się ludzie wygadają, ponarzekają a my i tak swoje zrobimy, bo my wiemy lepiej…
Owe konsultacje społeczne zdaniem ministra jak widać polegają na tym, że obywatel może coś napisać, wypełniając formularz wysyłający wiadomość do ministerstwa (czyżby?). To trochę tak, jakby gadać do bardzo głębokiej studni… bo gdy gadamy do płytkiej - to choć echo odpowiada... Założę się, że informatycy ministerstwa już tak to ustawili, że kliknięcie przycisku „Wyślij” powoduje… skasowanie wiadomości, czyli wysłanie jej, ale w kosmos, w postaci wiązki atomów.
Oczywiście i na szczęście nie jest to jedyna możliwość, bo jeszcze można pisać do Ministra i do Premiera tajnie, oraz jawnie i bezpośrednio, poprzez media publiczne, tak że nie jest wówczas możliwe udawanie, że „koperta owszem, przyszła ale była pusta” jak to ostatnio urzędnicy państwowi praktykują w stosunku do korespondencji "upierdliwych" petentów.
Ruszyła machina "ściemniania", wykręcania przysłowiowego kota – ogonem, maskowania prawdy, a z drugiej strony zastraszania presją bezpośrednią; oj… nie sprzeciwiajcie się, bo ustąpimy i przyjdzie "Kaczor z Ziobrem", nie macie co się stawiać, bo my wprowadzimy tę ustawę, jesteśmy zdeterminowani, nic nas nie powstrzyma… itp.

Innym jeszcze sposobem jest tradycyjne „pokrętne gadanie” ministrów Rządu PO.
Na przykład dwutygodnik "Forbes" (pl) przytacza zdanie Premiera:
Na reformie emerytalnej mają według Donalda Tuska zyskać kobiety. Dzięki wydłużeniu wieku emerytalnego do 67 lat, wysokość ich emerytur ma znacząco wzrosnąć - twierdzi premier Tusk. Jeżeli nie wydłużymy wieku emerytalnego, to przeciętna emerytura kobiet w 2040 r. będzie wynosiła 2062 zł, ale jeżeli kobiety będą pracowały dłużej - to średnia emerytura wyniesie 3411 zł, a jest to różnica o 65 proc. - wyliczył premier Donald Tusk.
Podobnie też wypowiadał się Minister Rostowski, którego wypowiedź słyszałem w TOK FM: (przytaczam z pamięci): Środowiska kobiece także popierają zmianę wieku emerytalnego, bo gdyby ich wiek emerytalny nie został ustalony na 67 lat – to kobiety byłyby poszkodowane z powodu otrzymywania w przyszłości mniejszych emerytur.

Towarzyszą temu jak zawsze różne obietnice;.
Najpierw podniesiemy wiek emerytalny a potem się wszystko dostosuje do tej zmiany przez nowe inicjatywy ustawodawcze i programy...

Premier mówił:
- Będziemy wspierać kobiety, które zdecydują się na macierzyństwo. Przy jej okazji będziemy wprowadzać przepisy, które sprawią, że obowiązki rozłożą się na ojców i matki.
Minister Pracy z kolei zwracał uwagę na plany opracowania nowych przepisów dotyczących nowego projektu rządowego wsparcia zatrudnienia, aktywizacji osób po 60 roku życia i równości płci na rynku pracy.

Trzeba tu przede wszystkim zwrócić uwagę, że sprawa ta jest realizowana znowu w bardzo złej i skompromitowanej tradycji.
Narzuca się pytanie zasadnicze: czy są inne sposoby osiągnięcia celu zakładanego w obecnych propozycjach i dlaczego do realizacji preferuje się właśnie przesunięcie wieku emerytalnego jako jedną z możliwości. Czy były, kiedy i na jakim forum omawiane i analizowane wszystkie możliwości, by wybrać z nich tę optymalną.
Nie.
Dokładnie tak jak w sprawie ustawy refundacyjnej, potem w sprawie ACTA – znów mamy charakterystyczną postawę władzy: i tak my lepiej wiemy, najpierw zróbmy a potem będziemy naprawiać, zastanawiać się... Dlatego inni nazywają nas państwem durniów. Bo trzeba działać odwrotnie: najpierw wszystko ustalić, skonsultować, zaplanować, sprawdzić, przemyśleć i przygotować a dopiero potem realizować konsekwentnie i terminowo - już wówczas nie dyskutując i nie podważając tego co zostało ustalone.
Trzeba ten proceder władzy powstrzymać, właśnie teraz. Mieliśmy już ustawę o solidarności pokoleń z 50 plus, która nic nie zmieniła, bo w zasadzie nie miała zmienić, była fikcyjnym działaniem propagandowym autoryzowanym przez Ministra Michała Boniego. Dlaczego Rząd nie może przeprowadzić tej reformy w kolejności działań, jakie by wynikały z logiki i doświadczeń innych krajów, choćby sąsiadów zza Odry, od których jak na razie od dziesięcioleci możemy się nadal wiele nauczyć i od dziesięcioleci z tego nie korzystamy.

Mamy ponad dwumilionowe bezrobocie. Bezrobocie oznacza w zasadzie brak miejsc pracy, bo w porównaniu do liczby bezrobotnych – ilość istniejących miejsc pracy nieobsadzonych – np. z powodów lokalnej struktury wymogów zawodowych – wynosi zaledwie kilkadziesiąt tysięcy etatów. Dwa miliony bezrobotnych w porównaniu z kilkudziesięcioma tysiącami istniejących miejsc pracy na które w tej chwili poszukiwani są pracownicy – to kolosalna różnica, oznaczająca jedno: brak miejsc pracy.
Brak miejsc pracy powstał z powodu rezygnacji Władzy z krajowej produkcji na rzecz nabywania towarów obcego pochodzenia. Rezygnacji z eksportu na rzecz importu. Oczywiście ktoś powie tu zaraz, że przecież jesteśmy członkiem Unii, że w Unii obowiązuje zasada swobodnego przepływu towarów i usług. Faktem jest, że to Polska władza zniszczyła większość przedsiębiorstw odziedziczonych po PRL i nie zastąpiła niczym ubytku miejsc pracy. Jeszcze nie wiadomo, jaki tu mógł być udział agentów obcego kapitału i obcych interesów, w tym przypadku przemysłu i handlu.
Trzeba było je przekształcić, unowocześnić, restrukturyzować ale zadbać o ich istnienie w nowej formie gospodarczej, bo to one dawały dodatni bilans w handlu zagranicznym i dawały miejsca pracy.

Obecnie od lat Polska jest prawie wyłącznie importerem wyrobów przemysłowych, zarabiają na tym sąsiedzi mając gdzie sprzedać swoją (nad)produkcję. Nuworysze "neoliberalnej" nieudolnej władzy zapomnieli jednak o społecznym wymiarze ekonomii, o współzależności stanu gospodarki i stanu społeczeństwa. W cywilizacji opartej na wymianie usług i produktów za pomocą środka wymiany jakim są pieniądze – praca, miejsca pracy maja kapitalne znaczenie społeczne utrzymania równowagi, gdyż środki uzyskiwane z pracy są przeznaczane na nabycie dóbr będących produktem pracy innych, a owi „inni” także za swą pracę otrzymują pieniądze i nabywają za nie produkty pracy. Bo praca w takim układzie służy zdobyciu środków za które można nabyć produkty przez siebie nie wytwarzane a często niemożliwe do indywidualnego wytworzenia. Pracuje się dla pieniędzy, czyli jeśli brak miejsc pracy, niepracujący ani nie wytwarzają zysku dla innych ani nie zdobywają środków dla siebie – powstaje ogromne napięcie społeczne z powodu wadliwego działania całego systemu.

Wniosek z tego, że Polska musi przestawić swoją gospodarkę na model produkcyjny i eksportowy, preferujący dyskretnie własne wyroby na rynek wewnętrzny. Dyskretnie - dlatego że to jest wbrew dyrektywom Unii oraz dlatego że inni też tak robią "po cichu". Polska musi odtworzyć przedsiębiorstwa gospodarcze produkcyjne, wdrożyć innowacyjność na którą są pieniądze z Unii, produkować niektóre wyroby na jakie jest stać stan technologiczny naszego przemysłu oraz nakłonić naszych rodzimych nabywców do kupowania wyrobów polskich a nie niemieckich czy chińskich. Nakłonić odpowiednią jakością i ceną tych wyrobów poziomem serwisu technicznego, oraz oświatą ekonomiczną i gospodarczą społeczeństwa, wyjaśniającą zachodzące tu mechanizmy. Jeśli Polacy by kupowali polskie pralki, lodówki itp. wytworzone w Polsce przez polaków przy 2 - 3% stopie bezrobocia (nie pracują tylko ci co nie chcą), to w niczym nie utrudnia "swobody przepływu towarów i usług" w Unii Europejskiej. Dlaczego każdy porządny Niemiec kupuje niemieckie pralki i lodówki i jeździ niemieckim samochodem i jeszcze na dodatek uważa te wyroby za najlepsze?

Pewnie nie da się tego zrobić w ciągu tych trzech miesięcy w których Premier ma zamiar wprowadzić zmiany wieku emerytalnego, ale w końcu minęły już cztery lata… Trzeba zatem przygotować choć pakiet ustaw które ruszą sprawy w opisanym kierunku, wdrożyć je. Bez stworzenia przedsiębiorstw produkcyjnych nie powstaną nowe miejsca pracy a bez nowych miejsc pracy, tych których obecnie brak, mówienie o programach aktywizacji bezrobotnych czy osób w wieku po 60 roku życia – będzie tylko czczą gadaniną. Donald Tusk nadal liczy widocznie na „niewidzialną rękę rynku” która za niego wszystko stworzy no i na niewidzialną rękę rynku pracy, które poprzez brak rąk do pracy – zmusi wreszcie przedsiębiorców do zatrudniania ludzi po 45 czy 50 roku życia; zmusi – bo młodszych nie będzie. Ale to jest nie do przyjęcia. Ja nie wierzę w „niewidzialne ręce”.

Jest też sprawa kompetencji pracowniczych; trzeba dostosować szkolnictwo zawodowe do potrzeb rynku pracy oraz przekwalifikować osoby nie posiadające właściwych kompetencji. Kiedy nastąpią pierwsze pozytywne zmiany, bezrobocie, w tym w grupie osób w wieku po 50 roku życia zacznie znacząca spadać – wtedy można wyjść ze sprawa wydłużenia wieku emerytalnego i nie spotka się to wówczas ze znaczącym sprzeciwem, wręcz przeciwnie; wywoła zadowolenie.