MOTTO: UCZCIWY CZŁOWIEK NIE MOŻE DZIŚ MILCZEĆ A MILCZĄCY CZŁOWIEK NIE JEST DZIŚ UCZCIWY.

30 listopada 2013

Wielka Reforma Urzędów Pracy – Post Scriptum.

Jest w tej sprawie cała masa problemów szczegółowych. Niektóre z nich warto jeszcze omówić.

Zasadniczym problemem jest wspomniane wcześniej pomylenie pojęć, skutkujące tym, że „walką z bezrobociem” obciążono akurat ministra, który nie ma wpływu na jego przyczyny.
Oczywiste jest, że bez usunięcia przyczyny – to znaczy braku popytu na pracę oraz niedostosowania kompetencji pracowników – wszelkie wysiłki ministra pracy będą jedynie przysłowiowym „przelewaniem z pustego w próżne”. Jeśli brak stanowisk pracy np. dla miliona osób, to co może tu pomóc doradztwo zawodowe, zajęcia „aktywizacyjne”, jakieś idiotyczne „kluby pracy” itp. a nawet i większość szkoleń. Może to prowadzić w najlepszym razie do wymiany pracowników gorszych na lepszych kandydatów spośród bezrobotnych, ale ogólny stan bezrobocia wyrażony ilością brakujących miejsc pracy – się zasadniczo nie zmieni.
Niezbędna jest więc „wola polityczna” by zmienić ten obecny stan np. poprzez rozwijanie polskiego przemysłu oraz usług lokalnych – co skutkować powinno powstawaniem nowych miejsc pracy. A tej – brak. Mamy wręcz ideologiczny zakaz sterowania gospodarką, wiarę w niewidzialne ręce oraz w samo-robienie się czegoś.

Poza tym – to nie jest sprawa ministra pracy.
Minister pracy ma konkretne zadania dotyczące gospodarowaniem tym co jest, co istnieje i na ich wykonanie potrzebne są konkretne pieniądze, których zawsze jest zbyt mało (bo władza zbyt mało ich kieruje na tę potrzebę), natomiast jakby na ironię losu całkiem niedawno minister finansów własną jednostronną decyzją zablokował (zamroził) na długi czas zasoby Funduszu Pracy, który jest przecież jednym z zasadniczych źródeł finansowania działań urzędów pracy a poza tym – funduszem celowym powstałym ze składek pracodawców a nie – częścią ogólnych zasobów Skarbu Państwa.
Urzędy pracy są stale i trwale niedofinansowane z punktu widzenia potrzeb obsługi aż tak wielkiej liczby bezrobotnych. Bezrobocie jest tak duże, że na jednego pośrednika pracy zatrudnionego w urzędzie przypada średnio w kraju 600 bezrobotnych, natomiast różnice lokalne powodują, że może ich być nawet i 2000. To z kolei wiąże się z problemem ogromnej, w przypadku urzędów pracy wręcz przysłowiowej biurokracji. W powiatowych urzędach pracy zatrudnionych jest obecnie ok. 19.000 pracowników z czego jedynie 7.000 zajmuje się bezpośrednio bezrobotnymi. Reszta zajmuje się przeważnie obsługą administracyjną, księgowością itp.

To tradycja wynikła z mentalności urzędniczej nawet nie tylko w samych urzędach pracy a raczej w urzędach je nadzorujących i kontrolujących. Urzędy Pracy są bastionami broniącymi się przed oszustami i naciągaczami usiłującymi wyłudzić nienależną pomoc i świadczenia – takie jest dość jeszcze powszechne przekonanie, a wynika ono z oczekiwań instytucji kontrolujących gospodarkę finansową – jak by nie było jednak środkami publicznymi. Niestety dla wielu instytucji nadrzędnych – tak zwany porządek dokumentacyjny oraz zgodność z ustawami i niezliczonymi rozporządzeniami wykonawczymi do ustaw – jest ważniejsza niż skuteczność w aktywizacji bezrobotnych. Oczywiście wywołuje to normalną zdroworozsądkową reakcję w urzędach: skoro „papiery” są najważniejsze, to znaczy że im należy poświęcić więcej uwagi niż bezrobotnym. Papiery są ważniejsze niż skuteczność aktywizacji bezrobotnych, czyli są ważniejsze niż ludzie.

Jak to się ma do zasadniczego pomysłu na reformę, polegającego na tak zwanym profilowaniu pomocy, które będzie wymagało dużo większego nakładu pracy poświęconej samym bezrobotnym, dużo dłuższego czasu na ich obsługę, podczas gdy dziś np. doradca zawodowy statystycznie ma 11 minut czasu dla jednego bezrobotnego, raz na 4 miesiące (czyli 3 razy w roku po 11 minut)?

Największym jednak problemem jest to, że katalog instrumentów do aktywizacji wyliczonych w ustawie jest absolutnie rozczarowujący. Nie wiem kto i po co niegdyś wymyślił i zaplanował takie działania, ale one wydają się absolutnie w większości nieskuteczne, no i jak wspomniałem na początku – nie dotyczą przyczyny bezrobocia. Znów tu obecna reforma dodaje tam pewne mało istotne nowości, lecz nadal wszystko to jest raczej spektakularną zabawą, pozoracją działań posługującą się dziś specyficznym już językiem, irytująca nowomową, urzędniczym bełkotem – by przykryć pozorność, fikcyjność i pustkę.
I tak – szczególnie co do wspomnianego wcześniej drugiego profilu bezrobotnych, liczebnie największego (70 – 80%), obejmującego osoby wymagające pełnego wsparcia wszystkimi dostępnymi instrumentami aktywizacyjnymi – faktycznie urzędy nie mają nic tak naprawdę istotnego do zaproponowania. Instrumenty aktywizacji przewidziane w ustawie są nietrafione i niczego nie załatwiają. To one są winne niezwykle niskiej skuteczności działania urzędów.

Wniosek powstaje z tego przeglądu raczej niewesoły i mało optymistyczny. Władza musi coś zrobić – więc robi, ale obawiam się że również władza – w interesie „biznesu” nie chce nic zmienić – więc nie zmieni…
Czyli – może jedyna nadzieja – w zmianie postawy władzy?

__________________________________________________________
W załączeniu:
EKSPERTYZA (pdf) PRZYGOTOWANA W RAMACH PROJEKTU „EAPN – POLSKA Wspólnie budujemy Europę socjalną” współfinansowanego przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej.
Nie zrzucajmy całej winy na nieefektywne urzędy pracy i fikcyjnych bezrobotnych.
Uwagi o niepożądanych konsekwencjach nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy – Wrzesień 2013.
– Karolina Sztandar-Sztanderska Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego
CERI, Sciences PO de Paris.
EAPN – Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu. http://www.eapn.org.pl/o-eapn/info-o-eapn-polska/