MOTTO: UCZCIWY CZŁOWIEK NIE MOŻE DZIŚ MILCZEĆ A MILCZĄCY CZŁOWIEK NIE JEST DZIŚ UCZCIWY.

29 lipca 2014

Minister Pracy jest bardzo sprawny w realizacji planu oszustwa wyborczego PO. Część II.

Co ma zrobić minister, od którego oczekuje się „zmniejszenia bezrobocia” a który nie ma na to żadnego wpływu?

Zaczyna propagandę nieistniejącego sukcesu. Realizuje przy okazji plan „nabrania” czy „nabicia w butelkę” całego społeczeństwa w ramach oszukańczej kampanii wyborczej.
Może po prostu zmniejszyć WSKAŹNIKI bezrobocia, czyli działać na statystyki i dane liczbowe, interpretując to tak, jakby miało to odbicie w rzeczywistości, bo w rzeczywistości wiadomo przecież, że to w rzeczywistości żadnego odbicia nie ma i mieć nie może…

Minister ogłasza, że bezrobocie od początku roku spada. To propaganda. Spada głównie wskaźnik bezrobocia oznaczający liczbę osób zarejestrowanych w Urzędach Pracy. Co to ma wspólnego z liczbą miejsc pracy? Nic. Będąc uczciwym należałoby mówić zgodnie z prawdą, że spada liczba osób zarejestrowanych w PUP, czyli spada bezrobocie rejestrowane a nie, że ono spada rzeczywiście, w gospodarce.

Po prostu coraz mniej osób się rejestruje w PUP i jednocześnie coraz więcej z PUP odchodzi; albo sami rezygnują z nic im nie dającego statusu osoby bezrobotnej, albo są go administracyjnie pod byle pretekstem pozbawiani. Coraz więcej osób rozumie, że w PUP nie otrzymają żadnej realnej pomocy ani w uzyskaniu zatrudnienia, ani w uzyskaniu zasiłku, dlatego rezygnują z rejestrowania się. Rejestracja w PUP jest przecież dobrowolna…
Czy to więc oznacza „spadek bezrobocia”? Nie! Spadek bezrobocia – to wzrost zatrudnienia na nowych, wcześniej nie istniejących miejscach pracy. Spadek bezrobocia – to rozwój gospodarki, powstawanie nowych zakładów, szczególnie produkcyjnych lub usługowych a w nich nowych, wcześniej nie istniejących miejsc zatrudnienia. Czyli skrótowo pisząc – spadek bezrobocia to wzrost ilości miejsc pracy (i odwrotnie).
Jeśli zapytać pana Ministra – ile powstało nowych miejsc pracy, on nie wie – bo się przecież tym nie zajmuje. Nawet jeśli wie – to nie powie, bo to by dekonspirowało oszustwo. Więc można zapytać pana ministra – ile pracodawcy np. w czerwcu br. złożyli do PUP nowych ofert zatrudnienia. Okazuje się, że mniej niż w maju br. co oznacza, że nie przybyło nowych miejsc pracy, czyli bezrobocie nie zmalało. Minister Kosiniak Kamysz mówi jednak, że WIĘCEJ NIŻ ROK TEMU – czyli jednak przybyło… ? Bo tu nie chodzi o prawdę a o EFEKT !
Tyle, że pracodawcy nie muszą składać ofert zatrudnienia do PUP, jest to dobrowolne (prócz tzw. „budżetówki”). Część z nich zechciała skorzystać z usług PUP a część nie, jaka część – nie wiadomo…
To taka gra słów. Oczywiście zawsze można znaleźć w minionych czterech latach kadencji rządu taki miesiąc, gdy z czymś było gorzej niż w czerwcu br. i twierdzić, że „jest poprawa”, ale to jest kłamstwo, manipulacja, oszustwo nastawione na ukrycie prawdy w celach np. wyborczych. W ten sposób można udowodnić dowolną tezę; np. różnie dotychczas układały się moje zarobki, dlatego mogę twierdzić że jestem bogaty oraz że jestem biedny i OBIE tezy da się udowodnić odpowiednio wybranymi czy dobranymi danymi historycznymi. Jak wiadomo – obie jednocześnie prawdziwe raczej być nie mogą…

Narasta „szara strefa” gospodarki nielegalnej, bo rząd z tym nie walczy, tylko narzeka na dziurę w finansach Skarbu Państwa i niedobory w ZUS. Tymczasem kwitnie proceder tzw. „optymalizacji podatkowej” oraz „optymalizacji kosztów ZUS” oparty na dziurawym prawie i „liberalizmie” władzy.
Ludzie nie rejestrują się w PUP dla uzyskania ubezpieczenia zdrowotnego, więc pozornie spada ilość bezrobotnych. Trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że osoby zatrudnione „na czarno” w rzeczywistości są bezrobotne, bo bez tego oszustwa żadnej pracy zarobkowej by nie znalazły; są bezrobotne, ale w sposób nie ujmowany w żadnej ewidencji; ich zatrudnienie może się w każdej chwili skończyć.
Zasiłki otrzymuje kilka procent zarejestrowanych, bo tak trudno jest spełnić wymogi formalne narzucone ustawą po to, by sztucznie odgórnie ograniczyć koszty obsługi bezrobocia, więc ludzie pozbawieni pracy nie mają motywacji w rejestrowaniu się – co jest przedstawiane jako sukces w „zwalczaniu bezrobocia”. W rzeczywistości jest to sukces w tworzeniu osób wykluczonych społecznie i zawodowo.

Jedyny wpływ, jaki Minister Pracy może mieć na ilość miejsc pracy – jest przeznaczanie ogromnych kwot pieniędzy publicznych na dotowanie zatrudnienia, poprzez finansowanie staży dla bezrobotnych opartych na ustawie o promocji zatrudnienia, finansowanie interwencji w rynek pracy poprzez prace interwencyjne i roboty publiczne, itp..

Otóż na staże dla bezrobotnych, czyli na dotacje dla pracodawców przeznaczono w tym roku ogromne fundusze. Osoba taka wykonuje przez okres 3 – 6 miesięcy pracę dla jakiegoś „organizatora stażu”, przy czym nie ponosi on żadnych kosztów z tego tytułu, mając całkowicie darmowego pracownika; bezrobotny otrzymuje „stypendium stażowe” w wysokości zasiłku dla bezrobotnych, finansowane z Funduszu Pracy, a po minięciu stażu – powraca do rejestru bezrobotnych. Czy to jest walka z bezrobociem? Nie! To walka o dobre statystyki. To rozdawanie publicznych pieniędzy pracodawcom, w części prywatnym. Podobnie i osoba bezrobotna, której uda się otrzymać skierowanie na prace interwencyjne; jest to praca na cały etat, na okres najczęściej kilku miesięcy, na umowę o pracę na czas określony, z płacą równą minimalnej ustawowo określonej.
Pracodawca otrzymuje refundację połowy wynagrodzeń i połowy składek na ubezpieczenie społeczne tego bezrobotnego, ewentualnie inne dofinansowania i premie a ma pełnoetatowego pracownika. Po minięciu terminu umowa automatycznie rozwiązuje się a bezrobotny powraca do rejestru bezrobotnych. Czy to jest walka z bezrobociem? Nie! To wyłącznie walka ze statystykami, wskaźnikami, danymi liczbowymi używanymi do propagandy wyborczej. To rodzaj oszustwa, maskarady, choć może nieco pomaga przetrwać tym nieszczęsnym ludziom pozbawianym normalnego zatrudnienia.
Organizacja i dotowanie staży oraz zatrudnienia interwencyjnego nie jest walką z bezrobociem bo skutek jest jedynie chwilowy i doraźny, przemijający wraz z dotacjami. To raczej forma tworzenia niewolniczego rynku pracy i transfer publicznych pieniędzy do prywatnych kieszeni pod pretekstem „pomocy dla bezrobotnych”. Pisałem już o tym wielokrotnie.

Płace i warunki zatrudnienia są tak tragiczne, poza oczywiście kilkoma największymi ośrodkami i dla tych co w ogóle zatrudnienie znaleźli, że wielu ludzi decyduje się wyjeżdżać do pracy za granicę, na prace sezonowe, dorywcze, obsługę ruchu turystycznego itp. Ludzie przestają już liczyć na realną pomoc i zaczynają sami „kombinować”, co może okazać się indywidualnie skuteczne, ale rujnuje życie społeczne, rodzinę, demografię itp. Skutki tego wkrótce wyjdą na jaw, ale doraźnie – liczą się tylko statystyki. Medialna walka o kontynuację tej władzy, poprzez plakaciki propagandowe pana Ministra Pracy wklejane na Twitterze…
Trzeba to jak najszybciej przerwać, zakończyć. Trzeba ujawnić stan faktyczny i rozpocząć działania rzeczywiste i celowe. To również dobry temat pytań „wyborczych” kierowanych do Jarosława Kaczyńskiego.