MOTTO: UCZCIWY CZŁOWIEK NIE MOŻE DZIŚ MILCZEĆ A MILCZĄCY CZŁOWIEK NIE JEST DZIŚ UCZCIWY.

1 maja 2012

Ustawa Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej o promocji cudów i instytucjach „niewidzialnych rąk”.

Prawdziwym problemem bezrobocia są zadziwiające nawyki myślowe, idiotyczne schematy wypracowane latami w zupełnie innym, dawnym systemie gospodarczym i innym systemie ideologicznym przekładającym się na zupełnie odmienne uwarunkowania społeczne.

Odnoszę wrażenie, że wielu ludzi ukształtowanych w tamtym systemie nie do końca jeszcze zauważyło, że zmienił się on (przynajmniej nominalnie). Sytuacja ta powoduje swoisty rozłam, jakiś zadziwiający konglomerat „ulepszonego starego” z „nowym – ale nie do końca” a źródłem tego jest właśnie mentalność ludzi. Bo wszystko zależy bezpośrednio od ludzi.
Tu zapewne ktoś dogmatycznie myślący „zaczepi mnie” o rolę i pozycję Boga, czy tak zwanej „Opatrzności”…
Bóg nie tworzy wypadków lotniczych, kolejowych i holocaustu, ani nie zapobiega im. Nie tworzy zjawiska bezrobocia „za karę”, ani nikogo „ w nagrodę” z tego problemu nie „wybawia”. Nie jest sługą ludzi, pilnującym ich bezpieczeństwa; to ludzie powinni być sługami – wiernymi pouczeniom, przykładom i prośbom przysłanego do nich Pana i Nauczyciela. Wszelkie dylematy i zapytania „jak Bóg mógł dopuścić” do tego czy innego nieszczęścia – są świadectwem skrajnego niedowiarstwa i niezrozumienia a nie wiary. Najwyraźniej – Bóg z zasady nie ma zamiaru przeciwstawiać się wszechobecnemu złu na tym „padole ciemności” inaczej, niż poprzez przysłanie tu Pana i Nauczyciela, Chrystusa, który wszystko wyjaśnił, zawarł z ludźmi w jego imieniu Nowe Przymierze – wypełniające (zastępujące) Stary Testament, uwolnił tak wielu od kalectwa i chorób, uwolnił od odpowiedzialności ludzi za ich błędy poprzez ofiarę z siebie samego na odkupienie wszystkich win, oraz wyjaśnił tak wiele i nauczał słowem i czynem, osobistym przykładem – jak żyć, jak być szczęśliwym i jak wartościować to wszystko, co nas otacza i spotyka w naszym życiu a także i samo życie.

Od tej pory znów wszystko zależy od ludzi, od wszystkich razem i od każdego z nich z osobna.
Dlatego ważna jest osobista postawa każdego człowieka. Jan Paweł II mówił, że człowiek powinien zawsze być „wierny prawdzie i powinności”, niezależnie od okoliczności, w jakich się znalazł, być niezależny od chwilowej, lokalnej koniunktury.
Niestety dalsze losy chrześcijaństwa, szczególnie w wydaniu rzymskim – ogromnie wypaczyły pierwotny wzór dany przez samego Jezusa. Wypaczyły w praktyce, w realizacji, w starciu z wiekową tradycją, nawykami myślowymi i negatywnymi cechami psychiki ludzkiej. Ale wzór przecież nadal istnieje, jest dostępny, poznawalny – zarówno częściowo empirycznie jak i racjonalnie. Cóż jednak z tego, gdy nawet sam Papież, Biskup Rzymu i głowa kościoła katolickiego, mówi dziś: „…W obecnych czasach potrzebny jest „Kościół wojujący”, który angażuje się w walkę ze złem próbującym opanować świat…” – nie bacząc, że w ten sposób walcząc przeciwstawia się bezpośrednio nauce Jezusa, stawia się ponad nią.
W takiej sytuacji pozostaje więc oddzielać rozpatrywanie tego i nie tylko tego problemu z punktu widzenia społecznego – od szukania jego odniesień religijnych. Bezrobocie nie jest więc „karą Bożą” i nikt sobie na nie zasłużył.

Wspominam o tym dlatego, że ma to bezpośredni związek z pojęciem solidaryzmu społecznego a to z kolei jest podstawową płaszczyzną poszukiwania pomocy dla osób pozbawionych zatrudnienia. Mam na myśli osoby bezrobotne a więc wyłącznie te, które poszukują zatrudnienia dla zdobycia podstawowych środków do życia, są zdolne i gotowe natychmiast rozpocząć pracę zarobkową, ale w danej chwili i w danym stanie gospodarki nie ma na ich pracę zapotrzebowania. Niesie to dwie bezpośrednie konsekwencje: społeczeństwo funkcjonujące w systemie wymiany (praca – pieniądz – praca) powinno być zainteresowane włączeniem każdego z członków lokalnej społeczności do tego systemu, bo to się wszystkim opłaca, po drugie – musi mieć świadomość, że pozostawanie w gotowości do podjęcia pracy wymaga posiadania pewnych niezbędnych środków a nie generuje ich bezpośrednio.
W tym znaczeniu sytuacja w naszym kraju pod rządami Platformy Obywatelskiej jest skandaliczna przede wszystkim poprzez swoją nielogiczność i niespójność. To oczywiście cechy obowiązującego rozwiązania ustawowego, z ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Ustawa wymaga po prostu natychmiastowej nowelizacji.

Osoba, której nadano status bezrobotnego – z definicji zawartej w ustawie jest osobą niezatrudnioną i nie wykonującą żadnej innej pracy zarobkowej, zdolną i gotową do natychmiastowego podjęcia zatrudnienia w pełnym wymiarze czasu pracy obowiązującym w danym zawodzie, w wieku mieszczącym się w granicach 18 – 60 (kobieta) lub 18 – 65 (mężczyzna), nie prowadzi działalności gospodarczej (nawet w czasowym zawieszeniu), nie uzyskuje miesięcznie przychodu o wysokości przekraczającej 750 zł, ale nie pobiera zasiłku stałego z pomocy społecznej, świadczenia pielęgnacyjnego ani zasiłku rodzinnego itd. To oczywiście w dużym uproszczeniu, bo przepisy definiujące osobę bezrobotną są dużo bardziej rozbudowane, co do wymogów oraz ograniczeń wobec „kandydata”.

Pomijając już wszelkie nasuwające się tu wątpliwości, nie da się nie zapytać; – to za co taki bezrobotny ma żyć! Średni okres poszukiwania zatrudnienia z pozostawaniem w rejestrach bezrobotnych dawno już znacznie przekroczył jeden rok, w bardzo wielu przypadkach, szczególnie grup osób będących w niekorzystnej sytuacji na rynku pracy – wynosi dwa lub nawet i trzy lata. Nie mam pojęcia, jakie źródło przychodu ustawodawca miał na myśli – dostarczające przychodu nie większego niż 750 zł miesięcznie (przychodu, – czyli „brutto”), skoro bezrobotny nie ma prawa uzyskiwać żadnego dochodu z żadnej pracy zarobkowej, działalności gospodarczej, zasiłku stałego z pomocy społecznej itp. – jak wymaga ustawa i jak to w uproszczeniu opisałem powyżej. Proste i logiczne pytanie: za co bezrobotny ma się utrzymywać.
Ktoś tu odpowie – z zasiłku dla bezrobotnych…

Prawo do zasiłku jest obwarowane także wieloma ograniczeniami. Po pierwsze – ma charakter czasowy. Jeśli ktoś już ma przyznany zasiłek – to na okres standardowy 6 miesięcy, podczas gdy czas poszukiwania zatrudnienia z pomocą Urzędu Pracy jest średnio dwa razy dłuższy. Pewna grupa osób otrzymuje uprawnienia do zasiłku na okres do 12 miesięcy, co także często jest okresem krótszym niż przeciętny czas poszukiwania zatrudnienia. Na dodatek otrzymanie prawa do zasiłku także jest obwarowane już na wstępie pewnymi zasadniczymi a zupełnie niezrozumiałymi warunkami zupełnie „nie z tej epoki”. Bezrobotny starający się o zasiłek musi wykazać, że w okresie 18 miesięcy przed dniem zarejestrowania w PUP (liczonym wstecz) przepracował łącznie 12 miesięcy a jego pracodawca odprowadzał w tym czasie składkę na Fundusz Pracy w związku z zatrudnianiem go. Nie ma żadnego znaczenia, że człowiek ten ma za sobą 25 czy 30 lat pracy – czyli automatycznie odprowadzania z związku z tym przez jego pracodawcę odpowiednich składek, także na Fundusz Pracy.
Poza tym, – co tu ma do rzeczy Fundusz Pracy w ogóle. Wiele wskazuje na to, że wymóg ten jest po prostu „filtrem”, sztuczną zaporą mającą ograniczyć ilość przypadków przyznania prawa do zasiłku. Ale zasiłek nie jest jakimś prezentem, tylko pomocą publiczną motywowaną interesem społecznym. Interesem społecznym jest, by jak najwięcej osób, które znalazły się w roli bezrobotnego – powracało do pełnego zatrudnienia i to możliwie jak najszybciej. Bezrobotny – jak mówią, to praca na cały etat. Tyle, że – chciałoby się dodać – nieodpłatna. Bezrobotny ma wykazać dużą aktywność; przede wszystkim poszukiwać możliwości zatrudnienia samodzielnie, chodzić do wybranych pracodawców i pytać o pracę, rozpowszechniać swoją aplikację kandydata pozostawiając ją w wielu komórkach kadrowych, natychmiast reagować na pojawiające się publiczne oferty pracy których wymogi spełnia itp. Zaleca się, by poszukujący pracy był „schludnie ubrany”, robił swoim wyglądem, zachowaniem i sposobem komunikowania się korzystne wrażenie.
Pytanie: czy osoba np. przez rok całkowicie pozbawiona dochodów może spełniać takie zalecenia? Przecież by je spełnić, trzeba mieć jakiś „dach nad głową”, miejsce zamieszkania choćby w wynajętym pokoiku z używalnością łazienki, po to by mieć możność zachowywać wymogi podstawowej higieny, mieć gdzie uprać koszulę i skarpety. Musi mieć dostęp do żelazka by uprasować ubranie. Musi mieć choćby raz na dwa miesiące na fryzjera, musi mieć możność stałego posiadania i używania akcesoriów do golenia, pasty do zębów… I tak dalej; nie będę dalej wymieniał, gdyż wiadomo już, co mam na myśli: to są pozycje kosztowe, to wszystko kosztuje, trzeba mieć na to pieniądze. Skromne – ale jednak pieniądze. Jeśli ich nie ma – mamy do czynienia z brudnym, śmierdzącym, zarośniętym, nieogolonym człowiekiem z liściem na głowie, w którego „gotowość i zdolność do natychmiastowego podjęcia pracy” nikt nie uwierzy a już z pewnością nie pracodawca. To nie jest tak, że taki biedak obudzi się rano w zsypie na śmieci, otrzepie się, napije się wody z kranu i pójdzie szukać pracy… Czy taki jest pomysł posłów i senatorów RP pachnących „Old Spice’m” i jeżdżących „Mercedesami” na rozwiązanie problemu bezrobocia?

Żeby spełnić wymogi statusu osoby bezrobotnej – trzeba mieć pieniądze, ale jednocześnie ustawa zabrania bezrobotnym osiągać przychody z wynagrodzenia i z wielu innych źródeł a zasiłek ustawowy przyznaje – za pomocą sztucznych barier – jedynie statystycznie co piątemu bezrobotnemu i to w zasadzie nie dłużej niż na pół roku, a w szczególnych przypadkach – maksymalnie na rok.
(Trzeba tu wyjaśnić, że zasiłek przyznawany jest tak naprawdę – do następnej wyznaczonej obowiązkowej wizyty w Urzędzie Pracy, a jedynie w przypadku dalszego braku ofert pracy przedłużany jest do kolejnego terminu kolejnej wizyty).
Wniosek jest absurdalny: ustawa została tak opracowana przez osoby nie mające pojęcia o realiach bezrobocia, ludzi którym zjawisko to było, jest i będzie już do końca ich życia całkiem obce i dlatego kompletnie go nie rozumieją, czyli tak zwanych „posłów na sejm” oraz tak zwanych „senatorów”, – że by być bezrobotnym nie wolno osiągać dochodów, 75% bezrobotnych nie należy się także zasiłek dla bezrobotnych. Natomiast obserwacja życia, czy osobiste doświadczenia wielu ludzi wskazują, że by być bezrobotnym spełniając obowiązki formułowane w ustawie, niezbędne jest dysponowanie jakimś dochodem (w miastach takich jak Szczecin – rzędu 900 pln netto miesięcznie), co powyżej udowodniłem. Tego rzędu kwotą jest dziś kwota zasiłku dla bezrobotnych, co dowodzi dość rzetelnego wbrew pozorom jej oszacowania.

Wniosek nasuwa się sam: sprawa musi natychmiast zostać przeanalizowana. Warunki dotyczące bezrobocia i zasiłku muszą się natychmiast zmienić. Zmienić się mogą tylko poprzez nowelizację odnośnej ustawy lub jej uchylenie i wprowadzenie całkiem nowych rozwiązań. Władza udowodniła, że gdy ma odpowiednią motywację, potrafi takie zmiany wprowadzić w okresie liczonym na tygodnie a nie na lata – ja to bywa w sytuacji, gdy władza opiera się konieczności zmian.
Bardzo ciekawe, choć zasadniczo odmienne „ideologicznie” rozwiązanie oferują nasi sąsiedzi z północy, czyli Duńczycy. Wydaje się, że przekazanie całości spraw związanych z obsługą bezrobocia, zasiłkami, poszukiwaniem pracy i aktywizacją bezrobotnych związkom zawodowym mogłoby być idealnym rozwiązaniem w warunkach polskich, gdyby oczywiście nie ultraprawicowy wrzask oszołomów, jaki by się rozległ natychmiast, widząc w tym powrót do rozwiązań „socjalistycznych”.
A ja powiem jak niejaki Kargul: dla mnie ludzie nie dzielą się na prawicowych i lewicowych, tylko prosto: na mądrych i głupich. Albo raczej – na humanistów i anty-humanistów. Co na jedno wychodzi.